Sprawa wygląda tak jest wiosna, ciepło, słoneczko, coraz więcej opalonego ciałka, a single wychodzą na ulice w poszukiwaniu - jak kto woli, albo smakowitego kąska, albo czegoś, czego sobie jeszcze nie sprecyzował, albo miłości.
Mijamy tysiące twarzy każdego dnia, wobec tego mam pytanie do was, co sprawia, że nagle zatrzymujesz się przy jednej osobie i masz uczucie ssania od środka ( nie o to ssanie mi chodzi, chociaż.. ;)) ssania tak niewytłumaczalnego, że nie potrafisz znaleźć odpowiedzi czemu akurat ta kobieta, albo ten mężczyzna Cię do siebie tak przyciąga? Co sprawia, że ta atrakcyjność jest tak wielka, że nie możesz przestać myśleć o tej osobie? Albo co może pomóc w odczuciu tej wielkiej chemii, bo myślę , że to " coś " sprowadza się do produkcji endorfin w naszym organizmie do tak wysokiego poziomu, że nam po prostu odpierdziala:D
Czy miłość to tylko chemia, która została stworzona po to by mechanizm przetrwania miał tutaj jakąkolwiek rację bytu?
Na moje pytanie odnośnie tego co myślicie o tym "CZYMŚ" odpowiedzieliście bardzo składnie: ) Odpowiedzi były następujące:
- alkohol
- feromony
- prezerwatywy??;p
- to coś, czego nie da się opisać,. albo jest albo tego nie ma
- "To jest coś co sprawia że ktos mimo wad jest idealny czujesz chec tego aby dana osoba była u twego boku zawsze."
- "dokładnie nie da się wyjaśnić, jest albo nie ma jak jest to się po prostu czuje, niedoskonałości drugiego człowieka staja się dla nas doskonałe, mimo że nie ma ludzi doskonałych czujemy ze znaleźliśmy idealna dla siebie "
Jak widać odpowiedzi są całkowicie z kosmosu, ale macie trochę racji, alkohol zawsze pomaga przełamać pierwsze lody- tak lody :P, a feromony ( które i tak nie wiadomo czy w 100% istnieją, ale spekulacje na ten temat są od dawna), no i tak kwestia, której nie da się wyjaśnić. Zatem zacznijmy od początku, jak wygląda ten chemiczny proces i czemu nie kojarzy mi się wcale z romantyczną miłością (rzyg).
And the winner is!!!
- po pierwsze i najważniejsze jest nam potrzebna FENYLOETYLOAMINA (PEA), ponoć naukowcy uważają, że to jest nasza substancja odpowiedzialna za stany emocjonalne ala zakochania się. Czyli jak odczuwasz euforię, jesteś dziwnie pobudzony , radosny, masz super hiper powera do działania to wiedz, że zaczęła się produkcja tego czegoś i trochę ona potrwa, ale ciesz się póki możesz, przynajmniej darmowy narkotyk. Niestety jest też odpowiedzialny za tzw klapki na oczach, więc jak zakochasz się w imbecylu to wiesz czemu tego nie widziałaś/eś wcześniej.
- po drugie DOPAMINA inaczej cząsteczka szczęścia, tutaj kontrola ruchu i odczuwanie przyjemności, a więc dodajmy to co wyżej i masz seks stulecia, a do tego coraz większe klapki na oczach.
- po trzecie OKSYTOCYNA ciekawy hormonek, który produkuje nie tylko mózg, ale jajniki i jądra, zatem można jej przypisać odpowiedzialność za erekcje i za orgazm, a raczej tą odczuwalność przyjemności.
- po czwarte ENDORFINY , które pojawiają sie stosunkowo późno o dziwo sama myślałam, że wcześniej i są odpowiedzialne za harmonię, przyjaźń. ale też podobno nudę w związku i jak tu żyć???
- po piąte NORADRENALINA, jeśli czujesz, że ciśnienie Ci skacze, a krew napływa do pewnych narządów to wiedz, że działa i ma się dobrze:P Uczucie podniecenia i zmniejszony apetyt to właśnie za sprawą tego cwaniaka, mało tego przyśpieszone bicie serca i czerwienienie się na widok tej osoby. Także spokojnie jak macie małą awarię i strzelicie buraka- to tylko noradrenalinka ;)
Kochani najgorsze jest to, że podobno cały ten proces trwa 4 lata i nie jest on wieczny zatem nie dziwcie się, że wtedy najwięcej rozstań. No i najgorzej, że moje romantyczne postrzeganie wielkiej miłości zostało zabite przez kilka procesów chemicznych jakie mają miejsce w naszym mózgu. Mam jednak nadzieję, że dochodzi do tego milion innych rzeczy, jak to czy dana osoba działa Ci na nerwy i to czy masz z nią wspólne tematy, szacunek przyjaźń etc. Jedno jest pewne, jeśli nie ma chemii to nic nie ma, więc jednak ta chemia ma znaczenie, może to właśnie jest to coś.
"niedoskonałości drugiego człowieka staja się dla nas doskonałe" - z tym się nie zgodzę, bardziej pasuję tutaj wersja, że niedoskonałości są przyćmiewane. One są i mamy nawet ich świadomość, ale schodzą na dalszy plan. Pozostaje tylko kwestia czy po tych przykładowych latach, nie zaczną one nas dobijać?,a może świadomość, że przez cały czas idziemy na jakiś konsensus i druga strona robi to samo zaowocuje czymś trwalszym niż początkowe chemiczne połączenie? :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń