wtorek, 6 stycznia 2015

Danie główne na pierwszej randce, czy raczej przystawki? nie, to nie będzie o gotowaniu ;)

        No to witam wszystkich serdecznie w Nowym Roku, wszystkiego dobrego Kochani, oby każdy z nas znalazł wreszcie swe źródło inspiracji, niekoniecznie drugą połówkę, ale po prostu coś swojego, nowe hobby, nowe zainteresowania, sport, a może odkryje w sobie ducha gotowania?:P Tylko oby danie główne nie miało nic wspólnego z daniem dupy...chociaż ..:PP

    Chyba każdy z nas wie, jak wygląda bajka o Tinderelli, taki życiowy kopciuch szukający super księcia na białym rumaku, oczywiście znajduje tego cudaka na znanym Tinderku i ot co-seks i po seksie. To było ostatnie ich spotkanie i chwała im za to!

        Chciałam tylko naznaczyć delikatnie, że dawanie dupy na pierwszej , a nawet na drugiej randce i trzeciej i czwartej to generalnie strata czasu, no chyba, że naprawdę uskrzydlą was sidła namiętności i danie dupy będzie tak cudowne, że później zaczniecie mieć chęci na przystawki.
Wiadomo, spotykacie kogoś na pierwszej randce fajna duperka, wygląd zewnętrzny approved- 100% twój typ, a może nawet 200%. Ogień się pali w gaciach i jedyne co może to ugasić, to albo ta zasrana pogoda na zewnątrz i rzucenie się z pytkiem na śnieg i mróz, albo zanurzenie się w ciepłe, wilgotne brzoskwinki - zwał jak zwał. Przed oczami masz obraz, albo zaraz nie wytrzymasz i rzucisz się na osobę , która siedzi po drugiej stroniej stołu, albo po prostu drąg wybije Ci zęby ( my kobiety zalewamy się kiślem ;/), albo wrócisz do pustego łóżka, gdzie będzie zimno i nikt nie czeka.... No wiadomo wybór jest prosty, zazwyczaj nikt nie chce wracać do zimnego kąta.
Jak już zamawiacie alkohol to się zaczyna....no cholera hasło- kobita pijana - to dupa sprzedana wcale nie jest takie głupie. Instynkty gdzieś tam się wyostrzają, choć wzrok coraz gorszy:P Partner się wydaje taki piękny, jak ten model Calvina Kleina. No cóż zrobić!

         No i że tak powiem, mądra osoba wie co robi, bo albo świadomie ma ochotę na seks i nie ma problemu z tym, że ledwo zna tą osobę, po prostu chce się bzyknąć, a potem nad ranem iść do pracy i tyle. Jednak mądra osoba wie też, że szacunek do drugiej osoby jest wskazany i ma na tyle odwagi, żeby chociaż podziękować za spędzenie razem czasu , zostawi jakieś dobre wrażenie.
Osoba, która  od początku nie miała zbyt poważnego podejścia do sprawy, po prostu porucha i pójdzie, jedyne co później zostaje to niesmak i zgrzytanie zębów- nieważne kto tu kogo dosiadł. W tej chwili czy kobieta, czy mężczyzna- jesteśmy już na takim etapie, gdzie chyba każdy z nas jest na tyle dojrzały, iż wie co robi i w co się pakuje ( kogo dosiada:P)




       Zastanawia mnie, czemu jednak po spędzeniu nocy wspólnej po pierwszej randce nie mamy ochoty na dalsze kontynuowanie znajomości- czy to świadczy o tym, że jednak mamy takiego moralniaka, że wstyd się mierzyć z tą osobą drugi raz? Czy po prostu przeanalizowanie faktu, że tak naprawdę ta osoba wcale nam nie pasuje, seks był do bani i nie chcemy się więcej widzieć  więc ucinamy kontakt? Jestem ciekawa co ma na to wpływ, że mimo iż decydujemy się na seks, to później nie potrafimy zdecydować co nami kierowało skoro nic od tej osoby nie chcemy.
     Z drugiej strony ostatnio spotykam się z tym, że ludzie sami chcą czekać z seksem trochę dłużej, żeby po prostu poczuć coś, chyba jesteśmy trochę bardziej spragnieni uczuć niż nam się wydaję, bo jednak szybkie przejście do dania głównego bez przystawek może nie być zbyt dobrym pomysłem. 

27 komentarzy:

  1. A ja to szczerze mówiąc wolę później. Takie "gonienie króliczka" jest w sumie całkiem fajną sprawą. Zwłaszcza, gdy emocje i napięcie osiągają stan krytyczny, a my nadal mamy asa w rękawie. Dobrze to się też sprawdza, gdy dziewczyna po prostu ma jakieś obawy, czy po prostu zwyczajnie chce nas wcześniej lepiej poznać, a całość relacji nie rozsypie się już po wyjściu z łóżka.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. o chociaż jedna osoba:) dzięki, ze się zgadzasz bałam się , że panowie pojadą mnie po całości, a tu jednak takie zaskoczenie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli z kimś się umawiamy w jednym celu to zniknięcie bez słowa nad ranem jest normalne i moralniaka nie ma ani on ani ona. Sytuacja jest inna jeśli chcemy kogoś poznać, szukamy kogoś na stałe i idziemy na randkę, a tu nagle ogień i jedno już widzi w drugim(i wzajemnie), że musimy to zrobić ;) Więc jeśli chcemy to zrobić na pierwszym spotkaniu i liczymy na kontynuowanie z nadzieją na normalny związek to moralniak będzie, wyrzuty itp. no i odchodzi ochota na kolejne spotkanie, skąd to się bierze? a no stąd, że seks przyszedł zanim stworzyliśmy pewną więź duchową, zauroczenie, świadomość, że to nasza bratnia dusza, a przecież w takim celu się wybraliśmy na spotkanie prawda ? żeby poznać swoją drugą połówkę a nie dać dupala :) Wyrzuty sumienia w stylu "przecież ja go praktycznie nie znam i nie wiem nawet czy polubiłam, a dałam od razu dupy" i koniec znajomości :) Więc apeluję do kobietek - zastanówcie się przed spotkaniem czy owy koleś ma wam, służyć jako żywy wibrator czy jako bratania dusza/towarzysz życia (oczywiście z opcją żywego wibratora) :) Przecież nie jesteśmy zwierzętami żeby nie umieć hamować pierwotnych instynktów prawda ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no hola hola, bo teraz uderzamy do tego, że jak suka nie da, to pies nie weźmie - a tu nie o to w ogóle chodzi;/ Sprawa jest jasna, mogą obie strony decydować , czy warto czy nie, i nie ma co zgrywać później ofiary losu. Można zawsze powiedzieć nie, ale ludzie są teraz tak samotni, że potrzebują bliskości i jak mogą, to ją odbierają

      Usuń
    2. ja tu piszę o obu stronach a nie tylko o kobietach. Dlatego tak jak powiedziałem, albo sexfriend=bzykanie od razu i zero wyrzutów albo rokujący do związku=bzykanie od razu i koniec+wyrzuty albo rokujący do związku=bzykanie po kilku spotkaniach i zbudowaniu więzi i czegoś więcej... :) może mój język jest konkretny i prosty ale jak to facet... jestem konkretny ;D

      Usuń
    3. sexfriend= to dobre dla dzieci, które maja naście lat serio
      zwiazko=bzykanie jest dobre, ale znajdz se swojego ksiecia
      onenightstand = totalna klapa, bo przecież wyrzuty, ale z drugiej strony człowiek ma pewne potrzeby i trza to zaspokajać i bądź tu mądry

      Usuń
  4. sądzę, że każdy ma swój rozum i wie co robi... jeśli dosiadanie ogiera (czasem kucyka :P) lub wyciskanie cytrynki, brzoskwinki tudzież innego owocka ma miejsce na pierwszym spotkaniu to widocznie było tak swobodnie/ekscytująco lub obie strony tego potrzebowały że nie ma w tym nic zdrożnego i ewentualny moralniak nie powinien się pojawić. zapewne każda ze stron "po" może myśleć sobie różne rzeczy, ale przecież raz się żyje. Jakbyśmy myśleli kto co o nas mówi to w ogóle nie wychodzilibyśmy z domu (sąsiedzi i inne cholery dużo widzą). Podsumowując, bo się rozpisałam :P fajnie czasem zaszaleć, ale ostatecznie każdy z nas trafi w końcu na taką osobę dla której warto będzie czekać i przede wszystkim będzie się chciało czekać :) :D i będzie wartooo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah kucyka- w sensie takiego korniszonka?:P
      dobrze, że czasem wpadnie tu jakaś kobieta, bo tracę nadzieje ostatnimi czaasy, że damy tutaj nie wpadają,. a szkoda ;)

      Usuń
    2. przez takie kończenie pierwszej randki damy wpadają coraz częściej :P

      Usuń
    3. hahaha ale mnie rozśmieszyłeś:D

      Usuń
  5. może tak to ujmę niedoświadczonego korniszonka ;) chociaż korniszonki to raczej rzadkość, jednak dorodne te nasze polskie Chopaki :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no kochana, ale lepiej nie chwalić dnia przed zachodem, nie do końca te nasze chłopy takie obdarzone- każda chyba musi trafić na korniszonka:D tak czy siak, dzięki, że wpadłaś:)

      Usuń
  6. Sex czy to na pierwszej randce czy na setnej trzeba rozróżnić, pomiędzy mechanicznym którego porównuje do najprostszych potrzeb fizjologicznych (stricte zaspokajanie ich) a seksem który jest wynikiem większego przyciągania niż pomiędzy rozporkiem spodni a suwakiem sukienki. Najgorzej jest jak ktoś jeszcze nie wie jak działa taki krótki sex i ma kaca moralnego. Co innego osoby świadome lub o mniejszej empatii. Podsumowując: zanim pójdziesz na randkę zastanów się dobrze co tak naprawdę chcesz i żyj świadomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież dokładnie to samo napisałem... ;)

      Usuń
    2. wszystko super extra- bzykajmy, seks to zdrowie, ale chciałam podkreślić,. że właśnie rozpoznanie swoich potrzeb jest bardzo tu znaczące.

      Usuń
    3. Potrzeb oraz wytrzymałości psychicznej bądź też mniejszej empatii

      Usuń
    4. jak ktoś bzyka jak maszynka, to będzie bzykał bez mrugnięcia okiem ;)
      Ci co mniej bzykają , bardziej traktują seks jak coś poważnego, w moim odczuciu przynajmniej tak jest

      Usuń
  7. Wpisz tekst ...Trafiony artykół na Nowy Rok :) W ostatnich zdaniach jest moim zdaniem najcenniejsze. Pragniemy uczuć, wiem to z moich doświadczeń jak i moich rówieśników a także starszych mężczyzn i kobiet. Mając 20-27l faceci za bardzo wiązać się nie chcą, na pewno nie tak na zawsze., szczególnie ci co zainstalowali sobie Tinderka i badoo odkryli ze jest cały sad brzoskwinek do tego całoroczny... Korzystałem wiem jak jest. Niektórzy co trochę gorzej im idzie mają jakieś dziewczyny do bzykania ale jeśli nie ma ognia a co gorsza uczucia po paru latach gdzieś na imprezie firmowej i tak pakują się do łóżek innych i nowe piękne uczucie rozkwita, ... wszystko się pier**** Ale po 30 mówi się o zdesperowanych kobietach i już świadomych bo już zaliczyły iluś tam facetow poza tym instynkty działają inaczej i przydało by się coś tam już zadziałać z dzieciakami i domem etc...chciały tego juz tak mniej wiecej od 27l... ile można czekać :) U facetów troszkę inaczej ale też około 30 choć wszędzie słychać ze trzeba mieś odpowiedni "ststus" nikt nie chce już tylko siedzieć w domu i słuchać płaczu dzieciaków i telenoweli z TV. Tu niestety rozwija się temat problemu zwykłych ludzi w zwykłej pracy ze zwykłymi zarobkami i problemami dnia codziennego i... można tak ciągnąć w nieskończoność. Myślę że każdy może osiągnąć to co chce, tylko najważniejsze jest to żeby wiedzieć czego się chce. Wtedy bariery znikają... Do strefy uczuciowej trzeba po pierwsze dojrzeć, kolejne to odszukać tą z którą spędzisz czas tak jak chce i ona z tobą również + zaufanie i masz gotowy eliksir. To cholernie ciężki przepis. Jeśli któraś strona ma jakiegoś składnika za dużo lub za mało związek wybucha i znika. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, sama sie na tym łapie, że ten wiek nastał, a ja w zasadzie nie wiem czy srać ze strachu, że jestem sama, czy nie bawić się w chujowe i jałowe relację? swiadomość tego, że wszyscy są zajęci jakoś mnie nie przeraża tak bardzo, jak to, że wpakuję się w jakieś gowno bez przyszłosci...aczkolwiek strach przed samotnością jest jak najbardziej prawdziwy

      Usuń
    2. Ja raczej wyznaję zasadę - nie szukam, sama się znajdzie ale wątpie ze będzie to Tinder Czy Badoo. Stawiam więc po prostu na otwartość na ludzi co czasami w autobusie miejskim czy sklepie wywołuje małą konsternację u niektórych :) ale mam to gdzieś bo na pewno gdzieś krąży ta "połówka" myślę ze jeśli jest już taki przemiał to niebawem się znajdzie. Nawiązująć do Twojego bloga - kto siedzi w domu ten nie rucha ale i nie poznaje innych... no chyba ze na Tinderze he he ale to przyszłość na marnych podstawach

      Usuń
  8. Osoby, które nie chcą spotkać się po dobrym seksie na pierwszej randce są w moim przekonaniu niedojrzałe emocjonalnie i niegotowe na stworzenie żadnej zdrowej relacji. Seks, również na pierwszej randce jest totalnie naturalną sprawą, a jeśli ktoś musi sztucznie odkładać go na później, tylko dlatego że potem nie będzie miał jaj żeby spojrzeć w oczy sobie i drugiej osobie, powinien przede wszystkim popracować nad sobą zamiast wchodzić z marszu w kolejne toksyczne i słabe relacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo ciekawe spojrzenie nie powiem, no tak racja sztucznie to odkładamy skoro i tak wiemy, że będziemy go uprawiać z tą osobą wcześniej czy później , ale mam wrażenie, że czasem łóżko wszystko psuje

      Usuń
    2. TmT - Ująłęś to bardzo celnie ale też trudno się nie zgodzić z małą. Po prostu nie ma jednej linii, ludzie są różni i tyle. raz jest tak raz tak ale na pewno kiedy osiągasz dojrzałość emocjonalną, łatwiej jest się związać z kimś po seksie na pierwszej randce...

      Usuń
  9. Stwierdzenie, ze łóżko wszystko psuje to dla mnie ucieczka przed próbą stworzenia fajnej, zdrowej relacji. Tak jest zdecydowanie łatwiej niż spróbować tą osobę dobrze poznać, pokazać swoje słabości i dać się jej dobrze poznać. Przecież może coś się nie udać, a to że był seks jest zawsze dobrą wymówką żeby nie próbować i oszczędzić sobie rozczarowań. No i przecież on na pewno pomyśli, że jestem łatwa / ona na pewno pomyśli, że jestem gościem, który przeleci laskę i nigdy więcej nie dzwoni, więc lepiej nie dzwonić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... Łatwo jest mówić. "Co ona sobie myśli...? Idzie do łóżka na pierwszej randce i chce sobie życie układać, a jak suka daje to pies zawsze weźmie..." Kto chce znajdzie zawsze powód, kto nie chce znajdzie przyczynę...

      Usuń
  10. hmmm-zawsze bylam picza-zasadnicza-seks po entej najlepiej 10 randce....porzadna panienka z dobrego domu...wyszlam za maz za wieloletniego przyjaciela,ktory po13 latach pozycia malzenskiego stworzyl mi pieklo na ziemi...pomimo kultowania tradycyjnch wartosci,pomimo porzadeczku w domku i zagrodzie ,pomimo lekko zdewocialych nawykow( dwa katole),pomimo obiadkow,ciast I deserkow"palce lizac"( tych sypialnianych tez ;)..Facet dysocjalny,nieludzki ,bez empatii.Dwojka cudnych dzieci –to jedyny pozytywny owoc tego zwiazku .Osiagnelam status cofniecia intelektualnego poprzez emigracje na ktoej z mezem przebywalismy juz12 lat.Tu towarzysze niedoli niestety rzadko maja wysokie IQ...Ucieklam wiec w internet..intelektulaistka" na emigracji dawala upust swym frustracjom na portalu politycznym ,gdzie delikatnie mowiac -wyebali ja za poglady..Ma bana dozywotniego ))( mam satisfaction mimo wszystko)... ale to nie jest przedmiotem tego bloga)Po tym kuksancu osiadlam na emocjonalno –cybernetycznej mieliznie-dokad pojsc, skoro nawet w necie same skurwiale sprzedawczyki zaczynaja pietnowac i paluszkiem groznie kiwac?Dalam na luz i wskoczylam na portal przysmiewczy-gdzie wiekszosc to mlodz,ale paru dojrzalszych tez sie znalazlo.Komentowalismy durne obrazki.Byly tez te o polityce....Poczulam misje ;-) :„Jeju ale czad!-Bede uswiadamiac zepsuta do cna mlodziez”....I tu trafila kosa na kamien.Jeden taki –kompletnie z przeciwnego obozu zaczal mi jechac (ja mu rowniez)-znalismy sie tylko z nicka i avatara. Zaznaczam ,ze nigdy nie zawieralam znajomoscci w necie -nie ujawnialam personaliow –nie mialam wtedy FB nawet).Nasze dyskusje i dysputy byly jednak soft..nie bylo inwektyw ,tylko walka na argumenty..Po jakims czasie stwierdzilam ,ze kiedy go nie ma danego dnia to mi smutno...On tez tak wtedy czul.Potem zaczal mi pisac na priv...koniecznie chcial zobaczyc zdjecie „tego mohera w babcinych barchanach :D” byl upierdliwy i wkurzajacy z tym...wreszcie po wielu tygodniach wydebil...Wymienilismy sie swoimi sweet fociami i juz wtedy cos nas grzmotlo..( zwlaszcza jego –bo ja w jeszcze w dogorywujacym zwiazku-probowalam cos z tych szczatkow jednak ratowac).Od 12 lat mieszkam w wielomilionowej metropolii zachodnioeuropejskiej on w naszej „stolycy”.Akurat moja psiapsiolka przeprowadzila sie do Warsaw siti ..i mowi :”chodz moze odpocznij od swego slubnego przyjedz na pare dni –dom Ci pokaze...a moze sobie poszukamy pracy razem?”( obie kiedys karierowiczki –teraz mamuski ,ktore chca wrocic do zawodu)...ja mowie „chetnie ,bo wakacje z mezusiem to byla wielka porazka”..napomknelam temu z neta ,ze bede w Warsaw za pare dni.Uparl sie ,ze koniecznie zaprosi na lody OK –powiedzilam,ale ide tez z psiapsiolka..( przyzwoitka znaczy).Tak sie rozognil ,ze przyjechal po mnie na lotnisko..starszy ode mnie o dekade...cudny -echhhh.Dobrze ,ze wtedy psiapsiola byla ze mna.Pojechalismy do kawiarni..w glowie mialam szal ..to bylo jak przejechanie tirem...Dal mi wtedy szczegolny prezent nawiazujacy do naszych dyskusji w necie.Pozegnalam sie tego dnia grzecznie a psipsiola znajac moje problemy z mezuniem stwierdzila „niech sie dzieje wola nieba”choc byla ostrym advocatusem diaboli ;)........na drugi dzien znow sie zobaczylam z nim-pokazal mi cala Warszawe( to nie sloik tylko stoliczniak z dziada pradziada-wiec duzo wie o swym miescie)....na 3 dzien wynajelismy mieszkanie na noc( w jego byl remont wtedy)...Tiaaaa bylo bosko.. potem po 3 dniach lecialam do domu..Po miesiacu z now polecialam do Warsaw ,bo jedna rozmowa kwalifikacyjna zatrybila...chcieli mnie do wspolpracy wziac...przyjechalam –ale juz do niego do domu ( rozwodnik)...szal..dzis jestem po rozwodzie i zareczona.Za3 tygodnie przyjezdza do mnie na stale...Rzuca prace,sprzedaje samochod a psa zostawia na razie rodzinie( kiedys psa wezmiemy do siebie)Moje zycie jest full of mega niespodzinkas-prawda? ;))) A teraz rozszarpcie ma watrobe kruki i wrony..w sumie mam to gdzies 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no bomba, hello ;) tu jest nadzieja, ze jednak zycie jest pelne niespodzianek i po takim czasie jeszcze mozna sobie jakos ulozyc wszystko i poskładac, co jest zajebiste. To takie przysłowiowe swiatelko w tunelu, że czlowiek gdzies tam w każdym wieku moze rzucic dotychczasowy rozgardiasz i miec nowy. Uff az mnie natchnęło :) ja przed 30stką bez dzieci, bez chłopa, bez psa i kota ( może to akurat dobrze, że kota nie mam) , samotna jakoś bardzo nie jestem, aleeeeee no uff pewnie w necie spotkam swojego przyszłego mr. Big'a ;) coś mi tu zalatuje nowym postem. A Tobie moja droga mam nadzieje, ze wszystko juz bedzie się lepiej ukladac i zyczę tego naprawdę z całego serca ;)

      Usuń

Zawsze otwarta na konstruktywną krytykę, ale nie obrażajmy siebie nawzajem :)